Przed dziełem Twym staję w zachwycie,
lecz czegoś myśl pojąć nie umie:
Gdyś dawał homo sapiens życie,
czemu szczędziłeś na rozumie?
Niejasne działań Twych powody,
a we mnie wciąż ciekawość drzemie:
Już przecież w raju czynił szkody!
Po co posłałeś go na ziemię?
I jeszcze przy tym – na odchodne,
dałeś mu nadmiar wolnej woli.
A innych stworzeń życie godne?
Cierpienie ich Ciebie nie boli?
Ów człek, swą władzą urzeczony,
w pozę woźnego dziś się stroi.
Przecież on tylko jest uczony
i już nikogo się nie boi!
Słabością – troska, litość, trwoga
przez niego bywa nazywana.
On pewnym jest, że nie ma boga
aż go nie rzucisz na kolana.
Potrafi wówczas stać się płazem;
pył z ziemi zmiata swoim ciałem.
Jednak po chwili znów jest głazem.
On miał być Twoim ideałem?
26.03.2005
** poza woźnego – tu: wielkie mniemanie o sobie (w dowcipach woźny mówi: „Ja i pan dyrektor postanowiliśmy…”).