Loading

Cóż Ziemi nazwać mam owocem?

 

Bochenek chleba na mym stole,

strojne gwiazdami letnie noce,

jasne od słońc tysiąca pole,

pawia, co tren swój dumnie puszy,

motyla – takie oczko pawie,

zwierza skrytego w leśnej głuszy

i ryby mieszkające w stawie?

 

Może stuletnie dęby w lesie,

i łąkę kwieciem w krąg pachnącą,

echo, co głosy puszczy niesie,

skowronka pieśń z nieba płynącą,

jesienną porą jabłka w sadzie,

kopane właśnie kartoflisko,

cień, który stara lipa kładzie,

jaskółkę szybującą nisko?

 

A może kogoś, kto nie czeka,

co z życia może mieć dla siebie,

lecz niesie pomoc dla człowieka,

który akurat jest w potrzebie?

 

Wybrać nie umiem. Próżne znoje.

Dusza poety jednak czuje,

że wszystko to są dary Twoje.

Dziś za nie Ziemio Ci dziękuję!

 

06.10.2010