Loading

Nie jesteś Julią na balkonie,

ni ja Romea postać gram.

Życie – malując bielą  skronie,

nie pisze dla nas wielkich dram,

ale też nie chce być nowelą.

Przy sobie każe wiernie trwać,

w ten czas, gdy słowa – raniąc – dzielą

i kiedy chcemy sobie dać

marzenia strojne w barwy tęczy,

słowika, księżyc, maje, bzy,

tę ciszę, która w uszach brzęczy,

i nasze czarno – białe dni.

Czas – ten do rana od wieczora,

co dłuży się, gdy trudno spać.

I tak nam dobrze znane wczoraj

– bo się przyszłości nie da bać.

 

Razem idziemy ku jesieni,

bez końca czując wiosnę w krąg.

Droga – paletą barw się mieni,

wiodąc nas wśród nadziei łąk.

W swej codzienności otoczeni

muzyką, w której nie ma nut,

wierzymy, że nic się nie zmieni.

Aż ujmie nas zimowy chłód.

 

15.05.2009