Na skraju lasu stała mała chatka:
w niej Jaś z Małgosią i ojciec… i matka.
Lecz inną panią tatuś teraz kocha,
więc miejsce matki zajęła macocha.
Chuda jak szczapa, złośliwa i mała
pani po kątach wszystkich rozstawiała.
Płakała Gosia, Jaś był przerażony,
ale i tatuś bał się krzyków żony.
Macocha raczej dzieci nie lubiła,
stąd ich obecność stale ją drażniła.
Jak się ich pozbyć całe dni myślała,
w końcu… na stancję wysłać je kazała.
Tatuś był losem dzieciaków przejęty,
ale od żony chciał mieć spokój święty.
Na dróg rozstaje sam je odprowadził
i tak w swej wielkiej dobroci poradził:
Jest za tym laskiem letniskowa chatka;
w niej zamieszkuje urocza sąsiadka.
Tą dróżką prosto przed siebie pójdziecie;
u niej na pewno schronienie znajdziecie.
Kiedy sąsiadka drzwi im otworzyła,
Gosia się bardzo ładnie ukłoniła.
Tatuś już wcześniej wpadł sąsiadce w oczy;
Jaś najwyraźniej też ją zauroczył.
Dzieci się pani grzecznie przedstawiły
i o kwaterę pięknie poprosiły.
Ona odrzekła z największą powagą:
grono przyjaciół nazywa mnie Jagą.
Otworem dla Was stoi moja chatka.
Opiekę dam Wam jak ojciec i matka.
Żadna się krzywda nie stanie nikomu.
Wszystko będziecie miały w moim domu.
Pani choć młodzież przerosła wiekowo
i bizneswomen była zawodowo,
nie bacząc wcale na wiek i pozycję,
czyniła chłopcu różne propozycje.
Młoda dziewczyna może Cię pokocha,
lecz będzie przecież i biedna, i płocha.
Ja osiągnęłam w życiu doświadczenie,
a i w pieniądzu mam zabezpieczenie.
Na słowa damy Jaś nadstawiał uszko.
Czuł, jak mu bije gorące serduszko.
Takie tam różne mówił dyrdymały;
ot choćby – że ma paluszek za mały.
Dzieci tam miały wikt i opierunek,
a także w banku otwarty rachunek.
Lecz by i tatuś nie czuł się dotknięty,
od niego także brały alimenty.
Tak z dobrobytu szczodrze korzystały,
że dni młodości miło im mijały.
Kiedy gotówki wyczerpał się zapas,
postanowiły: Bierzmy nogi za pas.
Dla gospodyni – miast podziękowania
na pożegnanie były połajania.
Ty jesteś stara, brzydka, do niczego!
I tak jest w bajkach do dnia dzisiejszego.
* * *
Ta bajka również wymaga morału,
kiedy jej koniec zbliża się pomału:
Młodzież i dawniej, i dzisiaj – jak sądzę,
potrafi liczyć na czyjeś pieniądze.
A gdy uczucia swe w młodym człowieku
lokuje pani w balzakowskim wieku,
niech tę możliwość weźmie pod uwagę,
że potraktują ją… jak Babę Jagę.
06.02.1997