Nim Bolesław ulokował
miasto, czyli w dawnej erze,
Krak na piętrze urzędował.
Smok miał lokum na parterze.
Chociaż wiele ich łączyło,
znalazła się też różnica:
W komnatach moc niewiast było,
a Smok gustował w dziewicach.
Zdarzało się – i rajcowskiej
żonie ku smokowi kukać.
Wszak w tradycji jest krakowskiej
leciwemu – młódki szukać.
Niewiasta dobiera stroje
i róż nakłada na lica.
A Smok w kółko tylko swoje:
Dziewica ma być! Dziewica!
Po co mu to? W jakim celu?
Tego baśń nie opowiada.
Wiem jednak, że śmiałków wielu
za to chciało zabić gada.
Aż raz padło na dziewczynę,
której szewc miał być kochankiem.
Ten być wściekłym miał przyczynę:
Moją będzie panna! Z wiankiem!
Zakupił baranią skórę.
Farsz zrobił z czego się dało.
Obiad pod wawelską górę
zaniósł. Smoku smakowało.
Jednak bardzo go suszyło.
Wisła przepływała blisko;
z niej wodę pić można było.
Napęczniało mu brzuszysko.
* * *
Jak naprawdę rzecz się miała,
dociekają luminarze.
W ich mniemaniu sprawa cała
przez dziewice, co w nadmiarze…
I ja mam swoją teorię
o kresie smoczego życia.
Wspominając tę historię
przypuszczam, że to z przepicia.
W temacie czasem główkuję:
Gdyby dziś smoczysko żyło,
baranów nam nie brakuje.
Lecz czy dziewic by starczyło?
11.06.2011