Loading

Dzień szósty mijał już pod rajskim drzewem,

gdy Pan Bóg stworzył człowieka… i Ewę.

Zamiarem moim jest, aby ta dama

radością życia była dla Adama.

Wezmę więc żebro i łodygę figi;

figura z tego będzie jak miss Twiggy.

W ciało to tchniemy anielskiego ducha,

by była miła i niech męża słucha.

Niech będzie wzorem kochanki i matki.

Niechaj mu smaczne gotuje obiadki.

 

Widocznie Stwórcy zdarzyła się fucha,

bo Ewa wcale Adama nie słucha.

W rajskim ogrodzie słychać już od rana:

Wejdź no na drzewo! Przynieś mi banana!

Popatrz na tamte anielskie chórzystki!

W co się mam ubrać? Przynieś świeże listki!

A w środku nocy: Adaś nie bądź świnka!

Wstań, zmień pieluszki Abla i Kainka.

 

Pomyślał Stwórca widokiem przejęty:

Szkoda faceta. Mógł mieć spokój święty.

Nic nie pomogą mu pomysły moje,

niech więc na Ziemi męczą się oboje.

Tak się ta rajska historia skończyła:

Ewa na ziemię chłopa sprowadziła.

Wiedzcie to wszyscy – dorośli i skrzaty:

Pan Bóg po dziś dzień wciąż nie jest żonaty.

 

09.11.1996