(na melodię „Głęboka studzienka”)
Regułę tę wszyscy znają oczywiście:
nadchodzi listopad, więc spadają liście.
Liście odfrunęły już spod Krzywej Wieży;
razem z nimi Rysiek poprzez Chrzepty bieży.
Wiatr je wznosił w górę, to znów opadały,
aż się w Srebrnej Górze wreszcie zatrzymały.
Za rok przeleciały nad Izerskim Stogiem
i do Świeradowa wskazały nam drogę.
Już w negliżu brzozy, zbrązowiały dęby,
kiedy nas przywiało do Szklarskiej Poręby.
Znów spadają liście – zwrot to już banalny;
podwoje otworzył dla nas De Wu Halny.
Późna była jesień i mrozem powiało,
kiedy nas powtórnie „Marzenie” witało.
Lecą sobie liście po niebie pochmurnym…
Są w Bierutowicach, czy w Karpaczu Górnym?
Nasi i od Jasia tam się spotykali.
Rysiek z Ewą listki sobie podawali.
Najpierw wiało śniegiem, potem zaś ulewa;
znów w Szklarskiej Porębie liść nam dała Ewa.
Wtedy była taka konkurencja grana:
Kto zbierał monety, ten wygrał szampana.
Choć jeszcze nie była na prezenty pora,
Mikołaj w Czerniawie wyjął listki z wora.
Tam rzecz się zdarzyła ważna niesłychanie:
Pierwszy raz „na liściu” zasiedli Ślężanie.
Za rok znowu było szaro oraz mgliście;
międzyleski zamek przysypały liście.
Przyszło lat trzydzieści świętować z fasonem,
kiedy opadały liście nad „Muflonem”.
W tych obchodach była rozmaitość wszelka:
odznaki, dyplomy i zabawa wielka.
Wiatr jesienne liście unosi powoli;
z nimi nas przywiało tu pod „Śląski Olimp”.
Lata przemijają, jesienie i zimy.
Gdy liście spadają to my się bawimy.
Sobótka – 16.11.1996
** „Spadający Liść” – rajd podsumowujący sezon turystyczny w Kole PTTK nr 11. Inna jego nazwa to „Rajd Prezesa”, stąd w piosence przewijają się imiona kolejnych prezesów Koła (i miejsca kolejnych rajdów). Pierwszy taki rajd odbył się w 1986 roku w Srebrnej Górze i jest organizowany nadal, niestety nie zebrałem się, by dopisać dalsze zwrotki.
** Ślężanie – tu: Koło PTTK nr 11 (moje macierzyste).