Lokomotywa na stacji stała.
W mej opowieści jest prawda cała,
chociaż się przy niej uśmiechnie skrycie
ten, kto realnie patrzy na życie.
Gdy doczepiali do niej wagony,
woziła w bliższe, w dalsze rejony
ludzi, zwierzęta, nawet towary.
Jej powitaniem był obłok pary
i gwizd radosny. Kiedy sapała,
pięknie dymiła. W potrzebie – grzała.
Nadeszła wreszcie epoka ropy.
Gniewnie warczała wychodząc z szopy,
bo w śrubkach czuła nadmiar na haku
i… kilka kropel paliwa w baku.
Ktoś odkrył w sobie do reform misję.
Zaraz powołać kazał komisję;
ta zaś gruntownie sprawę zbadała.
Tak swą działalność podsumowała:
Czasy są trudne. Kraj niebogaty,
a kolej głównie przynosi straty.
Nasyp osiada. Wiadukt się wali.
Lokomotywa zbyt wiele pali.
A ten jest dzisiaj widok prawdziwy:
na stacji nie ma lokomotywy,
za to dokoła straszą ruiny.
Ktoś szyby wybił… Ktoś ukradł szyny…
30.11.2013
** wychodząc z szopy – w gwarze kolejarskiej: wyjeżdżając z lokomotywowni.
** nadmiar na haku – w gwarze kolejarskiej: ciężar pociągu ponad nakazaną normę.
** ta zaś gruntownie sprawę zbadała – tu: postępowała zgodnie z otrzymanymi wytycznymi.