Znów minęło kilka latek.
Po długim oczekiwaniu
śpieszy polityczny światek
na zawody… w opluwaniu.
Wcześniej upatrzyli cele.
I w żadnym z nich nie ma strachu!
Nagrodami są fotele
(znaczy – meble) w pewnym gmachu.
Dodam, że nie bez przyczyny
stale powtarzają zdanie:
Pracuj dzielnie dla drużyny
i Tobie coś się dostanie!
Już początek sędzia głosi.
Tak wielka wrzawa wybucha,
że choć o kulturę prosi,
mowy jego nikt nie słucha.
Pierwszy zawodnik trafiony.
Sam się przyznał – głupia wpadka
– spotykał się z szwagrem żony.
Ten miał babcię…, albo dziadka…
Choć przeciwnik się ukrywał,
też wiele nie nawojował,
bo… listę płac podpisywał
w firmie, w której nie pracował.
Wśród swoich twarzy nie stracił.
Pouczono go jedynie
i grosz na drużynę wpłacił.
Sprawa w niepamięci ginie.
Ktoś dopisał jakieś słowa.
Ktoś powinien być w więzieniu.
Inny ziemię ucałował,
lub się potknął na kamieniu.
On kradł lub skradziono jemu!
Wszak to tylko są niuanse!
Zamieszany! Pytam – czemu?
Czy miał do obrony szansę?
Zło musi być piętnowane!
Choć to slogan – ja weń wierzę.
Lecz dobre imię zszargane,
w jakim proszku się dopierze?
Wreszcie zawody skończone.
Zwycięzca tłumom jest znany
i fotele podzielone.
Winnych wciąż szuka przegrany.
Wszyscy twarz grymasem zdobią
wołając: Było wspaniale!
Cóż dziś politycy robią?
Dla treningu plują dalej!
06.06.2006