Przychylność mi okazywali.
Różne pochlebstwa pletli w twarz.
Wciąż o przyjaźni zapewniali.
A potem… Przecież Ty to znasz!
Bywały plotki za plecami,
oszczerstwo, co jak kolec rwie,
chichot zmieszany z szyderstwami
i kpiną – skrytą gdzieś na dnie.
A skąd ta zmiana? Powiedz Panie!
Bo się nie chciałem w tłumie kryć?
Bo zawsze miałem własne zdanie?
Bo nie dawałem z siebie drwić?
Racz prośbie tej dać posłuchanie:
bym więcej nie przeżywał dram,
przed przyjaciółmi broń mnie Panie!
Z wrogami sobie radę dam!
19.01.2007