Loading

Z Twym Imieniem na ustach mordowano skrycie,

choć szaty nim zdobili wojny rzemieślnicy.

Na świadka Cię wzywali – odbierając życie

– ci, których dopuściłeś do swej tajemnicy.

 

A dzisiaj w mojej duszy zagościł frasunek.

Westchnieniem: O Mój Boże – rzucanym niedbale

– Majestatowi Twemu oddaję szacunek,

czy też sobie z boskością poczynam zuchwale?

 

Choć wiele mych uczynków przykazaniom przeczy,

ku Tobie wciąż kieruję rozpacz swą i złości,

Imię Twoje wzywając w mało ważnej rzeczy.

Czyż tym uczynkiem sobie przydać chcę ważności?

 

I w tym właśnie momencie ogarnia mnie trwoga:

dałeś mi przykazania; w nich żądasz ode mnie,

bym nad Ciebie innego nigdy nie miał boga

i Imienia Twojego nie brał nadaremnie.

 

23.06.2005