Loading

Gdy jego wzrok zamglony jej spojrzenie goni,

kiedy dłoń – lekko drżąca – bratniej szuka dłoni,

gdy dwa serca tę samą melodię wciąż grają,

a usta ciągle słowo – kocham – odmieniają,

lub milczą jak zaklęte w czas gdy śpiewa dusza

i gdy twarz się zapłoni na głos, który wzrusza,

to jest miłość. Płomyczek świecy migotliwy.

Na kłopoty, na losu przeszkody wrażliwy.

W ciszy blaskiem jaśnieje, przygasa na wietrze.

Uniesienia, gra zmysłów – to jego powietrze.

 

Ten płomień, gdy go głębia uczuć nie wspomoże,

łez ulewa lub gniewu wiatr zagasić może.

 

Aby się miłość wichrom nie dała powalić,

miast lichej świecy trzeba kaganek zapalić.

Wspólne myśli, cel wspólny tę miłość ochronią.

Przeżyte wspólnie troski w czas burzy osłonią.

Radości dnia każdego, wspólne niepokoje,

pozwalają do kresu życia dojść we dwoje.

 

19.07.1997