Jako dziecię opłatek ujrzałem,
który radość w mej duszy rozniecał.
Hostia biała Jego była ciałem.
On mi przecież chleb życia obiecał!
I ufałem, gdym w skrytości ducha
swe kłopoty i troski polecał,
że modlitwy i prośby wysłucha.
On mi łaski Ojca też obiecał!
Gdy swe osiem błogosławieństw dawał,
oraz w każdym widzieć Boga zlecał,
rzekł, bym w trudach życia nie ustawał.
On jest drogą. Przecież mi obiecał!
Wiele zwątpień wkradło się w me dzieje.
Lecz nadziei cień zawsze przyświecał,
że to niebo naprawdę istnieje.
On mi przecież je kiedyś obiecał!
W życiu też popełniałem złe czyny.
Grzech – dom Jego w mej duszy zaśmiecał.
Wciąż wierzyłem – odpuści me winy.
On mi win darowanie obiecał!
26.08.1997