Kiedy w teatrze życia Ciebie napotkałem,
dobre niebo skrzydlatą zesłało mi wenę.
Jej cudowne przesłanie łatwo zrozumiałem;
serce melodię grało: io ti voglio bene.
Feeria świateł. Tłum widzów. Radośnie i miło,
bo właśnie dwoje młodych wstępuje na scenę.
I jedno w moim sercu uczucie gościło:
dziś, jutro i na zawsze – io ti voglio bene.
Trudniejsze się nam role od losu dostały,
kiedy dzieci wchodziły na życia arenę.
Padał na nią cień smutku. Rozświetlał blask chwały.
Ciągle jedno wiedziałem: io ti voglio bene.
Zdrowie trochę szwankuje, posiwiała głowa;
taką za dni młodości trzeba płacić cenę.
Ludzie słów mówią wiele. Lecz puste są słowa.
Dusza moja wciąż śpiewa: io ti voglio bene.
Gdy zgasną światła rampy, pójść tam będzie trzeba,
gdzie za życiową rolę wystawią ocenę.
Gdzieś z otchłani głębokiej, z wysokiego nieba
duch mój te słowa prześle: io ti voglio bene.
02.07.1997
** io ti voglio bene (wł.) – dosłownie: „chcę dla Ciebie dobrze”; we Włoszech jedna z form „kocham Cię”.