Pamiętasz tę kawiarnię,
gdzie było nam jak w niebie?
Słowa – trochę niezdarne,
wyrzucaliśmy z siebie.
Choć w dal ulatywały,
w sercu jakieś utkwiło.
Godziny upływały,
a nam się nie spieszyło.
Prawda! Była tak mała,
jak być winna z imienia.
Nasza miłość szukała
zimowego schronienia
tam, gdzie mróz namalował
na brudnej szybie kwiaty.
Na stoliku królował
czajniczek do herbaty
i puste filiżanki.
A miedziaki w kieszeniach.
Kpiący uśmiech barmanki
mówiący: Do widzenia!,
przepływał nad głowami.
– Niepotrzebnie się trudzi!
Przecież byliśmy sami,
w tym miejscu pełnym ludzi.
Mijały długie lata.
Już tej kawiarni nie ma.
Los wciąż figle nam płata,
do zwady dając temat.
Drogą pełną wybojów
idziemy obok siebie.
Gdy huśtawka nastrojów
unosi mnie lub Ciebie
ziąb jakiś serca chłodzi.
Nim je ciepło ogarnie,
pośród pragnień się rodzi:
Wspomnij naszą kawiarnię…
31.08.2012
** … jak winna być z imienia – kawiarnia nazywała się „Koliber”. Już nie istnieje.