Gdym pierwszy raz obwieścił światu
fakt, że już jestem – Ty w zachwycie
strofami marzeń poematu
pisałaś całe moje życie.
Mój świat miał zawsze być różowy,
w zielenie zdobny i w błękity,
bo byłem przecież wyjątkowy.
I miałem w nim zdobywać szczyty!
Przyszły młodzieńcze niepokoje,
upadki, wzloty, śmiech, przykrości,
po nich męskiego wieku znoje,
i najzwyklejsze ludzkie złości.
W mej szaroziemskiej codzienności
róż przysłaniało wiele cieni,
a na Twej twarzy uśmiech gościł
kiedy mówiłaś: To się zmieni!
Gdzieś tam… odeszłaś dnia pewnego
tak cicho, jak i szłaś przez życie.
I zostawiłaś mnie samego!
Dziś masz już miejsce w innym bycie.
Stwórca zapewnił Ci mieszkanie;
miał wolny etat… dla anioła.
Mnie czasem w gardle dławi łkanie,
a w duszy jakiś głos wciąż woła…
… Matko… benedicta tu…
22.02.2007
** benedicta tu (łac) – jesteś błogosławioną.