Loading

Prezes Kazimierz za biurkiem.

Na czole ma małą chmurkę,

sumując dochód i datki.

I skąd tu brać na wydatki?

Miasto mus przecież wzbogacić.

Za media trzeba zapłacić.

A i ZUS chce groszy furę.

Co zostanie na kulturę?

 

Lecz chyba znalazł pociechę,

skoro ozdobił uśmiechem

twarz i był to znak radości.

Zawołał: Prosimy gości!

Dokoła trwa krzątanina.

Każdy na szczyty się wspina,

bo Prezes mierzy wysoko.

A wiadomo: Pańskie oko…

 

Tą świadomością się krzepi,

że każdy pragnie najlepiej

wykonać swoje zadania.

Jest wreszcie czas powitania:

Miło, żeście przyjechali,

bośmy rok cały czekali.

Czy i Wyście też tęsknili?

Ach, witajcie moi mili!

 

Uśmiechy. Uściski dłoni.

Tu powie coś, tam się skłoni.

Od niechcenia krotochwilę

rzuci. Coś oceni mile.

 

Lecz niekiedy twarz zachmurzy.

Ma to być zapowiedź burzy?

Nie! W tym czasie w przyszłość zmierza

myśl Prezesa Kazimierza!

 

27.03.2014