Zgromadziła się rodzina, by powitać Ciebie,
kiedy tylko pierwsza gwiazdka zabłyśnie na niebie.
W całym domu jodła pachnie, a zwykła jemioła
zawieszona pod sufitem pocałunku woła.
Na choince lśnią łańcuchy i lampki migocą,
bombki nęcą kolorami, lamety się złocą.
Miejsce przy świątecznym stole na przybysza czeka,
gdy ten – drogą utrudzony – nadejdzie z daleka.
Jest opłatek śnieżnobiały złożony na sianie;
Ciebie kiedyś tak w Betlejem położono Panie.
Gdy wieczerzy wigilijnej nadchodzi godzina,
ten kto sporo lat już przeżył modlitwę zaczyna.
Każdy w dłoń opłatek bierze. Z tradycji tak trzeba,
by w tym domu nieustannie był dostatek chleba.
Dzielą ten pokarm aniołów. Życzenia składają.
Obdarzają się uśmiechem. Winy przebaczają.
Z kuchni niosą się zapachy; są zupy i ryby,
i pierogi, groch z kapustą, fasola i grzyby,
kluski z makiem są i miodem, i bakalie z niemi;
wszak powinny być na stole wszelkie płody ziemi.
Potraw musi być dwanaście. Każdą się próbuje;
ten obyczaj na rok cały szczęście obiecuje.
Jest zwyczajem po wieczerzy, by rodzina cała
przy świątecznym siadłszy drzewku kolędy śpiewała.
… Narodził się nam Zbawiciel. … Leży wśród stajenki.
… Lulajże wśród nocnej ciszy Jezu malusieńki.
I śpiew – przyszła nam nowina z niebieskiego dwora
– trwa dopóty na Pasterkę wychodzić jest pora.
Radość. Wiele życzliwości. Wokół błogi spokój.
Jakże szkoda, że jest jeden taki wieczór w roku.
15.11.2015