Cicha noc grudniowa
wypełniła słowa
znane już przed wiekiem,
iż będzie człowiekiem
syn Wiecznego Boga.
Wielka padła trwoga
na tych, co na hali
owce wypasali.
Rzekł wysłannik Nieba:
bać się Wam nie trzeba,
bo pierwsi na świecie
zobaczycie Dziecię.
Stajnia jest uboga,
lecz to w niej Syn Boga
w mizernej odzieży
na sianeczku leży.
Rzecz się dziwna stała.
Ciemność pojaśniała!
Anioły fruwają.
Hosanna – śpiewają!
Złota gwiazda płynie,
ku Boskiej Dziecinie;
warkocz rozczesuje
– szopkę pokazuje.
Stajenka jest stara.
Z pysków bucha para,
bo wół i oślątko
chcą rozgrzać Dzieciątko.
Choć go matka miła
rąbkiem otuliła
malec ciepła prosi;
łkaniem się zanosi.
Przybiegli pasterze;
kłaniają się szczerze.
Przyniósł baca stary
odpowiednie dary,
Franek słodką bułkę,
Stach sera gomółkę.
Wziął Jaś gęśle w rękę
i śpiewa piosenkę.
Widok takich gości
sprawił moc radości
w niezwykłej godzinie
Najświętszej Rodzinie.
Maria się uśmiecha.
To dla Niej pociecha,
choć zna wyrok boski
niosący Jej troski.
Józef w drzwiach stajenki
wszystkim składa dzięki
i żegnając gości,
życzy pomyślności.
Dziecię rączkę wznosi.
Ludziom pokój głosi
w czas, gdy Niebo całe
Jemu śpiewa chwałę.
20.11.2022